Owinęła go wokół siebie i pociągnęła go do siebie, "Zennybel mnie do domu, Tai". "Jej ciało mieniło się z przyjemnością, a nie nutą gniewu czy frustracji i nie pozwoliła mu odprowadzić jej do domu. Zennybel zaprowadził go do lasu i wspiął się na duże drzewo. Jej ciało mieniło się i zrobiło dwie pary skrzydeł. Opuszki palców zamieniły się w kolce, które rozciągały się od opuszków palców do skrzydeł. Były wystarczająco ostre, by przebić się przez metal i szkło, a on czuł jak rosną. Zennybel przycisnął jej usta do ucha i powoli opuścił się na jego klatkę piersiową. Zennybel zaczął jęczeć i chichotać. Jej skrzydła stawały się coraz grubsze, kończąc się pod piersiami, piersi wciąż jędrne, przez co sutki stawały się coraz twardsze. Jego skóra czuła się jakby się paliła, a on gazował do dechy. Ona była na nim, jej piersi napierały na jego klatkę piersiową i z każdym ruchem Zennybel wciąż się rozszerzał i rósł. Jej gładka, miękka skóra była przyciśnięta do niego, co dostarczało mu wspaniałych wrażeń. Tai podążała za tymi doznaniami, całując swoje ciało, badając klatkę piersiową, rozciągając uda i docierając do talii. Zennybel nie oddalał się od niego, gdy oddychali razem. Czuł, że z każdym ruchem jej ciała zaczyna się powiększać i wzmacniać, stając się seksowną istotą, która poruszała się z czasem. Jej skóra była gładka i ciepła, a ona pokrywała go cienką warstwą potu. . .