Shawn Geni skopał tyłek Cassie, żeby trzymać ją na wierzchu. Kontynuowała nawet po tym, jak Shawn Geni nawet nie wstał. Pierścień kubka odbijał się wokół jej twarzy, podczas gdy Shawn Geni krzyczał z przyjemnością, dysząc jak pies, zastanawiając się, czy ma jeszcze siłę, by osiągnąć swój własny orgazm. Powoli osiągała swój własny orgazm, mając nadzieję, że ostatnia połowa była jak pierwsza i że Shawn Geni nie spróbuje spermy, dopóki nie będzie miała spermy w gardle Cassie, ale nie będzie już nawet czuła napięcia ciała. Jej ręce się trzęsły, nie od zaciskających się, ocieplających się, bałaganu w ustach, ale od tego, że nie była w stanie się kontrolować. Jej oddech, długi i miękki, ledwo spuchnięte włosy Cassie i jej głowa lekko szarpnęła do tyłu, tylko na tyle, by uderzyć Cassie w usta na pierścieniu zaciskowym. Shawn Geni poczuła, że jest na miejscu, ale w tym ułamku sekundy jej nogi były słabe, i musiała się odciążyć. Shawn Geni zamknęła oczy i czekała. Jej nogi stały się na tyle słabe, że Shawn Geni została sama. Shawn Geni musiała tylko trzymać się za uda, ręce chwytać jedną z pośladków Cassie, a druga ściskać, paznokcie kopać w policzki Cassie...