Bora ledwo mogła myśleć, nie mówiąc już o mówieniu, ponieważ każde doznanie fizyczne kłuło jej nerwy i kończyny. Jej ciało, zmiażdżone w dłoni Chasa, żądne jego dotyku, chętne, by się uwolnić, by pocierać ją o skórę i spuścić z niej wilgoć, tak jakby świat był jego, jego własny. On był w niej zakochany, tak jak i ona. Kochali się jak kochankowie, czule, zmysłowo, podążając za jej instynktownym przewodnictwem. Dwie delikatne dłonie i serca lwów zaangażowane, połączone w namiętny ładunek. Bora pozwoliła, by jej oczy krążyły po jego twardym kutasie, jej usta rozstawały się w oczekiwaniu, a następnie ruszyła do przodu, by dać mu twardego całusa. Bora popchnęła go z powrotem tak, że jej usta odpoczywały przeciwko jego koguta, ciągnąc go z powrotem do niej, całując go głęboko po raz kolejny, jego lustro drażniąc i napinając się do ruchu, co jej cipki drżą. Chętnie machał biodrami, kogut przyciskał się do jej wewnętrznych ścian. Bora ściskała jego kulki, próbując go ponownie. Jej ciało chciało jego kutasa. Bora chciała mieć go w sobie, a z jego obwodu wynikało jasno, że był to dla niej znak powodzenia. Bora chwyciła go za biodra, machając nim ponownie, by pomieścić jego dużą objętość, jego pomarszczoną koszulę, która dziwnie kontrastowała z ciepłym potem w jego skórze. Jęczał, próbując oddychać, i uśmiechał się, jak jego palce wyryte przez jej włosy, będzie pracować na jej skórze głowy. . .